Kurde... tak sobie myśle... Jakoś tak na skutek róznych zbiegów okoliczności wyszło, że mam w szufladzie chyba ze trzy silniki do Gaui X3.
Te Scorpiony stockowe.
I tak sobie myśle... a jakby jeden z nich wsadzić do jakiegoś samolotu...?
...
Tylko do jakiego...
Do Kombata - za cięzki.
Do akrobata - bez sensu.
W skrzydełku mam już silnik który jest ... bad madafaka

i jest OK.
Do patałacha - eee tam... Ten mój patałach to się zaraz rozleci na kawałki poza tym po chwilowej radości jaką dał większy mocniejszy silnik w patałachu, stwierdzam, że jednak te wszelkie patałachy to najlepiej latają jak są lekkie i stockowe.
Cokolwiek zaczynam przy nich kombinować to jest fajnie przez chwile a potem zaczyna się robić ch****o, radość się kończy i ... o.
...
Zostaje Tundra w której silniku kończą się łożyska już od dawna i czeka mnie ich wymiana...
Muszę zobaczyć jakie tam ten silnik oryginalny ma KV, bo tam jakiś taki trochę potworek jest. W sensie duża moc, niskie KV, do dużego śmigła.
No a jak nie to trzeba będzie do tego silnika dokupić jakiś samolot... Bo co innego zrobię.. .no co innego mogę zrobić ...
Nie mam wyjścia chyba
