Postautor: Gmeracz » 16 sie 2011, o 14:04
W ostatni długi weekend odwiedziłem na urlopie w kraju okolice rozkopanej Warszawki e celu ulotnienia Compassa Sport znajomego kolegi z innego forum.
Po dotarciu a raczej ułożeniu silnika na ziemi bez łopat na dwóch zbiornikach kolejny układałem z łopatami w zawisach... Dla mnie to nuuudy, ale właściciel miał frajdę.
No i co, ile można wisieć i kopcić? Idla i w górę... Przecież nie da się oblatać modelu tylko wisząc. No ta 600-tka lata ładnie, słucha się grzecznie sterów... Jaka to krowa jednak...
Niestety, przegiąłem trochę z paliwem z z 1,5 obr zjechałem do 1 + 3 ząbki. Było za gorąco i silnik na ubogiej mieszance się przegrzał. W pewnej chwili usłyszałem głośne "pyk", potem spokojny autosik i obdukcja.
Dziura w tłoku, trzpień korbowodu wyrezał trochę wnękę w karterze ale w sumie tylko tłok do wymiany. Krótka audio-konsultacja z Ramotniakiem co do patentu na wyjęcie cylindra i model z właścicielem oczekuje na nowy tłok.
Refleksja - wiem że każdemu może się zdarzyć, ale głupio z tak banalnego błędu zepsuć silnik.
Od śmigła... Sławek
http://www.youtube.com/user/Vipcioo