Postautor: Kowal » 20 lut 2011, o 10:19
A propos gorzały i latania modelami o których ktoś wspomniał w temacie o nowym radiu.
W zeszlym roku z kumple zostawiliśmy pustą flaszkę po imprezie. Kilka dnia później pojechaliśmy na Pałacową z flaszką napełnioną wodą (H2O), nie wódą. Po wyjsciu z samochodu, kulturalnie należy dodać, otworzyliśmy naszą flaszkę i piliśmy, później piliśmy w czasie latania, później po lataniu, na końcu wsiedliśmy w samochód i odjechalismy. Mieliśmy niezły ubaw z tych ludzików. Powalił nas fakt, że nikt nam nie zwrócił uwagi, że pijemy, pijemy latając, a później że wsiadamy do samochodu po teoretycznej wódce...... Tak trochę dziwnie
Kolejna, tym razem pozytywna sytuacja ydarzyła się na dawnym lotnisku na Polach Wilanowskich, teraz stoją tam budynki. Kiedyś lataliśmy tam w sposób tradycyjny dla tego miejsca - ze szmaciarzami (zwanymi glajciarzami) i innymi wynalazkami - taki wielki miks. Przyjechaliśmy na lotnisko z całą modelarnią. Tradycyjnie, ok. 17. Cała ekipa wywaliła z samochodu modele, zaczelo się odpalanie, rozkładanie holu dla szyboli itd. Obok nas stał demolarz. Przyjechaliśmy na lotnisko jak on juz był w powietrzu, później zaczął się pakować.
Człowiek ten zataczał się tak, jakby byl po litrze spirytusu. Dziwne było to, że pięknie latał sinikówką. Jak chciał odjeżdzać, ktoś z nas podszedł do niego i powiedział, żeby został na lotnisku. Zadzwonimy po kogoś z jego rodziny, żeby przyjechał po niego, bo jest zbyt pijany, żeby prowadził. Po krótkiej rozmowie okazało się, że człowiek ma problemy z błędnikiem i jest trzeźwy jak moje szczury............
Z lotniczymi pozdrowieniami,
Piotrek "Kowal" Kowalski