Postautor: aikus » 11 gru 2023, o 11:18
Ja tam wałków specjalnie nie żałuję. Nie żebym jakoś mocno nie lubił, ale nie tęsknię za nimi.
A co do sprawności, to nie sam fakt paska powoduje obniżenie sprawności tylko sposób jego prowadzenia, ergo, implementacja przekładni.
Przekładnie pasowe 1:1 w T-Rexach 450 to było po prostu cudo pod tym względem. Autorotowałem T-rexami na paskach, autorotowałem T-Rexami na wałkach... różnicę widziałem niespecjalnie.
Ta przekładnia miała inne wady (malutkie rolki, katowanie pasków na małych promieniach, dodatkowa przekładnia zębata z koła autorotacyjnego), ale pod względem sprawności napędu był to best of the best of the best.
Przegięcie w drugą stronę to stary Protos Mini.
Pasek przechodził tam przez - uwaga - 7 (SIC!! SIEDEM) rolek, z czego przez koło główne z dwóch stron. No to była masakra.
W tym wszystkim, dość sensownym kompromisem wydaje się taki standard powszechny obecnie a pochodzący (tak mi się wydaje) z Gaui, gdzie pasek jest pomiędzy kołem autorotacyjnym a rolką na ogonie. Do tego dwie rolki prowadzące przed rurą, i jedna dociskająca na rolce ogonowej.
Niby pięć rolek, niby tylko o dwie mniej niż w tym nieszczęsnym protosie, ale działa to naprawdę przyzwoicie i jestem szczęśliwy, że to samo rozwiązanie jest w XL 550, przy czym tu, jest to o tyle ulepszone, że rolka dociskająca pasek do zębatki na wałku wirnika ogonowego praktycznie nie musi do paska dotykać, albo wystarczy, że lekko go muska. Ona nie ma paska dociskać. Ona ma mu nie pozwolić wspiąć się na ząbki w razie przeciążenia.
to je dobre!
Kwestia przeniesienia napędu głównego paskiem to oddzielny temat.
W Goblinach jest to zrobione tak, że wydawałoby się, że gorzej nie można, bo jest i pasek i przekładnia zębata, czyli nie dość, że przekładnia dwustopniowa to jeszcze połączenie i zsumowanie wad przekładni pasowej i zębatej.
A jednak kultura pracy tych przekładni w Goblinach miażdży system - nie ma innego helikoptera na świecie w którym to by lepiej działało.
Więc tutaj, IMHO "klasyczna" przekładnia jednostopniowa wydaje się być sensownym kompromisem jeśli chodzi o złożoność i co za tym idzie cenę, a Logo (tudzież XL-Power) pokazuje, że i tę przekładnie można wykonać tak, że będzie chodziła przyzwoicie, nie rzęziła jak sieczkarnia.