W rozpakietowywaniu nie ma nic złego. Cykl życia współczesnej elektroniki jest tak krótki że spora część ogniw nie zdąży się nawet dobrze "dotrzeć" zanim wylądują na śmietniku. Jest oczywiście sporo oszołomów którzy trzymają lapki non-stop pod zasilaniem nabite na 100% - z tych akusów nic nie będzie.
Mój kumpel zbudował z takich ogniw rower który dosłownie urywa dupę (napęd rozerwał ramę i düpa wyjechała przodem). Pożyczałem mu nawet ładowarki do testowania tych dziesiątek 18650 które tam zapakował.
Jest sporo firm które się tym zajmują i sprzedają ogniwa o przetestowanej pojemności. My mamy tę przewagę że bez problemu możemy sobie potwierdzić prawdziwość tych twierdzeń więc to jest idealna metodą na pozyskanie sprawnych markowych ogniw za ułamek ceny nowych.
Jako aspirujący ekopojeb jestem za każdą inicjatywą która choć trochę spowalnia totalne zasyfienie planety, więc sam z takich korzystam i generalnie polecam.
Nie użyłbym ich jedynie do żadnej wysokopradowej aplikacji - te z narzędzi czy deskorolek będą zbyt zajechane żeby był sens je ratować.
Jak mi padło ogniwo we wkrętarce to odżałowałem 25PLN i kupiłem nowe
