wojtekr pisze:Jak cienizna to kiepsko- tylko chemia.
Tabletka polopirynopiramidonopodobna
Chodzi o kwas acetylosalicylowy w takich pigułach. Kładziesz drucik fi 0,20 (no, jeszcze 0,25 się udaje) lub cieńszy na takiej pastylce, przyciskasz lekko uprzednio wzbogaconym w cynę grotem lutałki i wyciągasz powoli spod niego. Nie oddychasz i oczy z daleka, śtrynks nieopisany, nawet teściową zatka. Metoda dobra tylko dla takich cieńszych drutów, którym grozi stopienie przy poniżej opisanej.
Grubsze druty (od fi 0,25 do 1,0 nawet) opalasz w płomieniu denaturatu, a gdy taki rozgrzeje się już do czerwoności - szybko zanurzasz w tym dynksie na sekundę i wyjmujesz jeszcze szybciej, żeby nie zdążył się ponownie utlenić w płomieniu. Czyścisz z sadzy gąbką kuchenną twardą, taką z warstwą twardej włókniny na gąbce właściwej, na płytce metalowej (stal najlepiej) lub szklanej. Efekt - błyszcząca miedż.
Oczywiście potrzebny jest jakiś niewywrotny pojemniczek o wysokości 30...60 mm, metalowy lub ze szkła termoodpornego. Używam starego aluminiowego cylindrycznego opakowania po kliszy fotograficznej, przyklejonego dobrze do sporej blaszanej podstawki w kształcie miseczki. Gaśnica gotowa do strzału pod ręką.
Powodzenia
Pozdrowionka od... Andrzeja
Nie umiem latać tak jak Wy, ale się uczę.
W ogóle ciągle się uczę. Wszystkiego, czasem od nowa...