Szpindel-pancerny. Waliłem nim nawet wirnikiem centralnie w glebę i nic.
Wał - drążony (lżejszy) równie trwały co pełny tyle że mniej waży. Jak dotąd zajechałem dwa, ale przy zdrowych kretach, że łopaty poszły w drzazgi.
Podwozie - dali ciała, bo to wprawdzie lekkie ale bardzo łamliwe. Pałąki to przy byle jakim dupnięciu w autosie standardowo wymieniam. Płozy to samo, ale widziałem że ludkowie wsadzają od T-Rex-a 600 i chyba też tak zrobię.
Wczoraj "testowałem" napęd i mi się omsknął model

z ręki - zahaczył o kanapę ogonem - płoza pękła!!!
Te rzeczy są faktycznie do kitu.
AAAA... Po pełnym sezonie (200 lotów) rozebrałem w końcu głowicę i potem całą resztę... Połowa łożysk warta już wymiany. Nawet te malutkie, trzymające orczyki czy flybar też warto sprawdzić. W końcu one pracują cyklicznie bardzo szybko, a po paru kretach wywaliło mi wianuszki zewnętrzne z tych łożysk

Więc wymieniłem wszystkie które już "chrupały".
AAAA 2... Sprawdziłem te cholerne obroty - wszystko oki, są różne obroty tyle że limit miałem na 2500. Ale sprawdziłem w zawisie z tachometrem i logiem - wszystko się zgadza. Różnice są pomijalne, za to model śmiga tak że mu zmniejszyłem setup głowicy na AIL bo cholernie szybko fika

Więc jest z czym powalczyć. Mimo że te 2400-2500 to trochę więcej niż zalecane, jednak 500-tka lata z nimi jak marzenie
