HeliBoomer pisze:nie wiem czy wiesz Rafcal ale nawet był potwierdzony przypadek dekapitacji..
Nie jeden.... a ten z którego zdjęć nie dam rady odzobaczyć to było raczej przecięcie głowy na trzy części.
ALE.... Nie umniejszając skali niebezpieczeństwa jakie niesie za sobą wirujące ostrze o średnicy od pół do półtora metra, wszystkie przypadki o których słyszałem, miały miejsce w ciągu dwóch lat i było to jakieś 12 lat temu (plus minus dwa lata). To był czas chyba największego "wybuchu" popularności tego hobby w związku z rewolucją jaką przyniosły współczesne elektryczne napędy.
Od tamtej pory, .... Może nie wiem o wszystkim, ale o żadnym poważnym wypadku nie słyszałem. To mnie skłania do stwierdzenia, że głównym powodem tego, że te kilka wypadków się zdarzyło, była nieświadomość użytkowników.
Na helikoptery rzucili się wtedy praktycznie wszyscy.
Większość odpadła w przedbiegach, zaraz po pierwszym locie który trwał nie więcej niż kilka sekund.
Kolejna część - krótko później... ale byli i tacy, którzy mieli szczęście mieć nadzwyczajny talent i zostali.... szli w skila jak przecinaki i KOMPLETNIE ignorowali kwestie bezpieczeństwa.
To było trochę tak jak z wybuchem popularności fajnych szybkich zachodnich fur na polskich drogach w latach 90.
Wcześniej wszyscy jeździli polonezami u duzymi fiatami dla których 120km/h była prędkością graniczną przy której samochód jeszcze się trzymał w jednym kawałku. Potem poprzesiadali się na fury, które 140 wyciągały łatwiej niż tamte 80 do tego w środku zwyczajnie nie czuło się prędkości...
.... i na drogach zaczęli masowo ginąć ludzie.
Trochę ich musiało zginąć, żeby w świadomości wyhodowała się nowa rzeczywistość, w której już nie jest tak jak kiedyś...
Nadal nie wyeliminowało to wszystkich oszołomów którzy lubią zapierdalać... czy to samochodami po drogach czy to wirującymi ostrzami na pełnej kurvvie pół metra od twarzy (Tareq Alsaadi jest takim przykładem - nie lubię patrzeć jak lata pomimo jego kosmicznych wręcz umiejętności).
ALe ich ilość zredukowana została znacznie, raz przez naturalną selekcję, dwa przez rosnącą świadomość społeczną.
Teraz wracając do tego:
HeliBoomer pisze:[..]dlatego ja po zimie stawiam ekran z poliwęglanu na swoim miejscu do latania, jedni powiedzą że przesada, inni że bez sensu, a ja wiem że mam dzieci do wychowania...
Przesada - nie przesada.
Wszystko jest kwestią rachunku prawdopodobieństwa. Startując 700 w odległości powiedzmy 5 metrów od siebie i zachowując maksymalnie możliwie minimalizowanie czasu przebywania w płaszczyźnie wirników .... jakie masz prawdopodobieństwo, że coś się rozmontuje po czym rozmontuje Ciebie...?
No jakieś... Nie wielkie, ale nie zerowe.
Zerowe nie będzie nigdy, ale jak już chcesz je zauważalnie zmniejszać, to oprócz ekranu z poliwęglanu zrób też klatkę z siatki w której będą stali wszyscy obecni na lotnisku. Klatkę która będzie chroniła ludzi od góry, z boków i może nawet z tyłu (bo prawdopodobieństwo, że coś ... COKOLWIEK pójdzie nie tak w taki sposób, że helikopter przeleci nad ludźmi i "zaatakuje" od tyłu - również nie jest zerowe)
I mówię całkiem serio.
Na wielu piknikach na zachodzie siatka przed publicznością to must be, bez którego nie ma zgody na jakikolwiek start.
W Polsce nie byłem jeszcze na pikniku gdzie byłaby jakakolwiek siatka.