Mam nadzieję, że tym razem bez niespodzianek i post trafi tam, gdzie trzeba.
Zatem:
- co dziś zrobiłeś ze swoją latającą maszyną?
- przywiozłem ją do domu w całości i sprawną
IMG_5393.jpg
I tak - uważam to za duży sukces, bo próby z Beltem kończyły się zawsze tragicznie (z jednym wyjątkiem, ale to zapewne potwierdzenie reguły).
Dzisiaj odważyłem się na coś więcej niż zawisy - pojawiły się nieśmiałe ósemki. Nadal mam tylko dwa sprawne pakiety, więc czuję ogromny niedosyt, ale było wspaniale!

Na pocieszenie wylatałem sobie 3 celki mikrusem, ale to było taaaakie nudne

Mam już pierwsze spostrzeżenie. Już przy konfiguracji Belta zastanawiałem się, jak ustawić ogon, a są dwie szkoły: ustawić kąty na 0 stopni i pozwolić działać elektronice albo od razu ze 2 stopnie w neutrum serwa. Ja ustawiłem nie 0, ale "coś tam" i drażni mnie, że przy poderwaniu helika obraca mi go na dzień dobry o kilkadziesiąt stopni w lewo. Muszę jeszcze zwiększyć kąty.
Trochę zastanawia mnie też czas lotu. W zeszłym tygodniu latałem na czas (5 minut) i w sumie ogniwa mierzone w domu miały coś w okolicach 3,8 V, a może ciut więcej, bo pomyślałem, że mogłem jeszcze chwilkę polatać. Dzisiaj założyłem pipczyk ustawiony na 3,7V i jeden pakiet zaczął alarmować razem z apką dokładnie po 5 minutach, a drugi po 4:40. Wydawało mi się, że pakiety 2200 mAh na chyba dosyć niskich obrotach (2600 rpm) powinny wytrzymać dłużej. Maszyna waży ~860 gramów. Oczywiście po odpoczynku napięcie wzrosło do ponad 3,8 V, co się zgadza z zeszłotygodniowymi wynikami. Może powinienem jednak obniżyć próg alarmu? Do 3,6 V? Może 3,5 V? W reglu ustawiłem chyba 3,3 V.
I koniecznie muszę kupić adapter do równoległego ładowania akumulatorów, bo mam jedną ładowarkę i ładowanie jeden po drugim jest straszną stratą czasu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.