aikus pisze:I wlasnie tym wiekszy szacun i podziw dla takich ludzi jak Przemek, ktorzy lataja przewaznie SAMI... Nie maja na codzien kolegow z ktorymi moga sie nawzajem nakrecac.
pkali pisze:dwa przykłady - moja siostra, która po obejrzeniu mojego "lotu" stwierdziła "to już koniec? trzeba zmienić baterię? mi by się nie chiało..."
i znajomy, który przechodzi przez Brodzką we Wrocławiu w drodze na ryby - "fajne maszyny, ale piloci chyba słabi, bo ich cały czas odwraca na plecy"
miruuu pisze:W sumie, to jest jakiś pomysł na wesołe spędzenie czasu. Możnaby urozmaicić np Wincentów jakimiś "rozgrywkami" w tym roku.
Osobiście byłbym zwolennikiem "naszych własnych" konkurencji wymyślonych na potrzeby zlotu, z pomocą dużej ilości miodowego
przemek pisze:aikus pisze:I wlasnie tym wiekszy szacun i podziw dla takich ludzi jak Przemek, ktorzy lataja przewaznie SAMI... Nie maja na codzien kolegow z ktorymi moga sie nawzajem nakrecac.
Jak ktoś jest naprawdę uzależniony od tego hobby to latanie w samotności da się jeszcze jakoś znieść, jednak po sierpniowych odwiedzinach Pałacowej wiem, że ma to zdecydowanie więcej wad niż zalet...
Także za 700te z całą pewnością możesz Marek podziękować kolegompkali pisze:dwa przykłady - moja siostra, która po obejrzeniu mojego "lotu" stwierdziła "to już koniec? trzeba zmienić baterię? mi by się nie chiało..."
i znajomy, który przechodzi przez Brodzką we Wrocławiu w drodze na ryby - "fajne maszyny, ale piloci chyba słabi, bo ich cały czas odwraca na plecy"
Ehh też już wiele razy chciałem o tym wspomnieć ale jakoś nie było okazji.
Czy wśród Waszych rodzin, dzieci, czy znajomych też odczuwacie taką wyjątkową niemoc w zaszczepianiu tym hobby?
No ni uja nie ma szans, żeby jakiś młody chciał posłuchać o tym dłużej jak 5 minut, zaraz gały jak 5-złotówki że tu coś trzeba ustawiać, serwisować, pilnować... Jeden z drugim woli "grać w gre" bo przecież łatwiej i z reguły myśleć nawet nie trzeba.
Na wszystkie sposoby próbowałem też zaszczepiać swojego chrześniaka. Wykupiłem z BG i ali chyba wszystkie zabawki z napędem na gumę, jakieś rzutki, te nanokopterki, no nie ma szans. Rzuca po minucie i łapie tableta. Niby ma tylko 6 lat, ale w jego wieku dzieci już przecież na plecach latają
Zresztą wystarczy też spojrzeć na nasze forum.. Jak dotąd, poznaliśmy chyba tylko jednego nastolatka - msheli, który każdy grosz z kieszonkowego odkładał na naprawę protosa i dla którego to hobby naprawdę coś znaczy... Reszta, chwilowo zafascynowana zabawkami 3ch, rzuca to wpiździec na chwilę po zapoznaniu się z początkową skalą trudności.
przemek pisze:[...]
Czy wśród Waszych rodzin, dzieci, czy znajomych też odczuwacie taką wyjątkową niemoc w zaszczepianiu tym hobby?
No ni uja nie ma szans, żeby jakiś młody chciał posłuchać o tym dłużej jak 5 minut, zaraz gały jak 5-złotówki że tu coś trzeba ustawiać, serwisować, pilnować... Jeden z drugim woli "grać w gre" bo przecież łatwiej i z reguły myśleć nawet nie trzeba.
Na wszystkie sposoby próbowałem też zaszczepiać swojego chrześniaka. Wykupiłem z BG i ali chyba wszystkie zabawki z napędem na gumę, jakieś rzutki, te nanokopterki, no nie ma szans. Rzuca po minucie i łapie tableta. Niby ma tylko 6 lat, ale w jego wieku dzieci już przecież na plecach latają
Zresztą wystarczy też spojrzeć na nasze forum.. Jak dotąd, poznaliśmy chyba tylko jednego nastolatka - msheli, który każdy grosz z kieszonkowego odkładał na naprawę protosa i dla którego to hobby naprawdę coś znaczy... Reszta, chwilowo zafascynowana zabawkami 3ch, rzuca to wpiździec na chwilę po zapoznaniu się z początkową skalą trudności.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości