Ja się właśnie boję uderzeń młotkiem, bo wszędzie, gdzie pojawia się udar - pojawia się deformacja, mniejsza lub większa.
I tak, owszem, ALZRC był sklejony epoksydem... no i co... Troche mocniej trzeba było pokręcić imadłem
A pierdolnę młotkiem - rozklepie brzegi gniazda łożyska...
Kiedyś podobną metodą chciałem wyjąć wal silnika z wirnika (bo chciałem wymienić wał - prosta sprawa nie?).
No tylko, że ten wał był spasowany z tak bardzo ujemnym luzem, że ni chuja nie chciał wyjść... Próbowałem szarpać, kręcić - nic.
Więc postawiłem wirnik na imadle z wałem wpuszczonym w szczęki i zacząłem napierdalać młotkiem w wystającą lekko część wału.
Oczywiście nic to nie dało.
Oczywiście pierwsze co się stało to rozklepała się ta końcówka wału czyniąc całość jeszcze bardziej nierozbieralną
Oczywiście po kilku uderzeniach wirnik się zdeformował i magnesy wypadły.
Chvj. Po silniku.
A jak zacząłem używać imadła, to jeszcze nie miałem silnika w którym by mi się nie udało.
Imadło/prasa/lewarek - każda technika jest dobra, każda rzecz to tak naprawdę to samo.
Różnica między imadłem a podnośnikiem jest taka, że do podnośnika trzeba jeszcze mieć punkty zaparcia.
Kiedyś używałem podnośnika do rozciągania klapniętej sprężyny od wiatrówki.
Jako punktów podparcia użyłem nóg od stołu.
I zjebałem stół (nogi mu się zeszły)
TO była w ogóle śmieszna historia, bo potem stwierdziłem, że "No dobra, to trzeba to wymyślić jakoś inaczej... "
I zrobiłem jak buk przykazał punkty podparcia w postaci śrub, powkładanych w grubą meblową płytę z powywiercanymi w odpowiednich miejscach otworami.
I tu się zaczyna mięsko:
Otwory w płycie wierciłem na głębokość taką, żeby było dobrze... na czuja...
Płyta leżała na panelach w salonie, więc wywierciłem sześć dziur w panelach
(serio, kurvva tak zrobiłem - jeszcze gdzieś zdjęcia mam...)
Wiertłem ósemką, tak idealnie nawiercone, nie przewiercone... jak od kreski. Bajka.
...
Ja tak czasem mam, że jestem rzeźnik... Jak ma być zysk, to muszą być straty.
Jak szyłem torbę do helika to zjebałem maszynę do szycia (tą akurat później na szczęście udało się dość łatwo naprawić - maszyna była zabawkowa, plastikowa i rozrząd się przestawił - wystarczyło ustawić odpowiednio i działa, nic nie pękło na szczęście, ale w międzyczasie zdążyłem kupić porządną maszynę, która już lepiej daje rade z grubymi materiałami, wieloma warstwami i tak dalej...).