Ja miałem Grota, Reksa (owczarków niemieckich), Korę, Dżeka i ich syna który był drugim Reksem, Bacę (taki bydlak, owczarek podhalański) i Hardego (owczarek kaukaski) - to z psów podwórzowych.
Z domowych to miałem Reksa, Perełkę, Misia, Mikę, dwie Żabki. Potem jeszcze Siostra miała tam jakieś psy i Matka ma do dziś, no ale mnie już tam nie było, więc to są psy gościnne.
Ja potem miałem Dżawora (umarł w tym roku we wakacje, miał 15 albo 16 lat, gdzieś jeszcze na forum powinny być zdjęcia jak go miałem na Regułach kilka lat temu), którego moja ex zabrała na wyspę.
No i teraz mam Azę.
Aza to pies który ma zdecydowanie najwięcej imion, ze wszystkich psów jakie miałem.
Aza, Ciućka, Ludmiła, Pusia.... więcej nie pamiętam ale jeszcze ze dwa co najmniej ma. I wie, że wszystkie są jej.
A Kota to miałem tak naprawdę jednego. Jak byłem mały.
Kiedyś poszedł ... i zniknął... Płakałem za nim długo... i już prawie tracić nadzieję, że wróci jak kiedyś przechodząc obok jednego sklepu zobaczyłem go w piwnicy - piszczał do mnie przez kraty w oknie.
Baby miały w piwnicy myszy i bez pytania sobie kota wzięły i tam zamknęły.
Miałem wtedy ze trzy latka, narobiłem takiej afery, że całe miasto o tym mówiło.
Sprowadziłem Babcie na pomoc i kot wrócił do domu.
To był jedyny kot, który ...
... nie no potem był jeszcze jeden, jak już byłem większy, chodziłem do podstawówki... Tamten stary kot już nie żył... I Babcia sprowadziła do domu jeszcze jednego kota.
To były jedyne dwa koty, które były moje.
Przychodziły do mnie, rozpoznawały mnie, bawiły się ze mną - czułem, że mam z nimi jakąś więź, bynajmniej nie jednostronną.
Żaden nie miał imienia.
...
Wszystkie później inne koty to zawsze były jakieś takie dzikie i pojebane... zero porozumienia.
... a może to ja za gówniarza lepiej się z kotami dogadywałem, a z wiekiem straciłem tę zdolność ...