Aaa no tak, ale wiesz co, to nie kwestia powściągliwości.
Ja już po prostu przywykłem do faktu, że nie jestem najzajebistszym pilotem na świecie i że nie uczę się najszybciej ze wszystkich, bo co i raz pojawia się jakiś, jak nie Carson to Michałek, jak nie Michałek to Kamilos, jak nie Kamilos to jeszcze ktoś podobny, którzy całą moją potęgę i zajebistość wciągają nosem i wdeptują w ziemie i to zupełnie niechcący, tak jakby przy okazji.
Rozumiesz, to są ludzie którzy po prostu urodzili się z aparaturą w rękach, i dla nich latanie jest czymś tak naturalnym jak dla mnie oddychanie.
Jebnąć piroflipa dla nich, to tak jak ja sobie idę po chodniku i nagle postanowię podskoczyć.
Wiadomo - każdy to potrafi.
...
To jest w ogóle inna liga ludzi. Albo inny sort mówiąc po dzisiejszemu.
... co mnie z resztą bardzo cieszy, więc jak się właśnie pojawia jakiś taki kolejny to już nie robię wielkiego łał, tylko wzruszam ramionami i dalej nakurwiam swoje ósemki, starając się przy tym co najwyżej odrobinkę mniej pocić.