.... to jest z technicznego... a może właśnie raczej formalnego punktu widzenia nadal po prostu go-around. Nie ma znaczenia, że samolot dotknął kołami ziemi... To znaczy ... no oczywiście ma znaczenie, ale nadal nie jest to nic nadzwyczajnego. Pilot ma prawo w każdej chwili podjąć decyzję o go around DOPÓKI nie otworzy odwracaczy ciągu.
Jak otworzy - musi się zatrzymać.
Dlaczego?
No bo odwracacze ciągu, ich uruchamianie i zamykanie to proces który trochę trwa, w tym czasie samolot mocno zwalnia ale jednocześnie zjada pas, który nie jest nieskończony. POnowne zamknięcie odwracaczy, danie pełnej mocy i de facto ponowny start obarczone jest dużym ryzykiem, że zabraknie pasa, żeby osiągnąć prędkość rotacji.
Z drugiej strony, każde go-around wywoluje poruszenie na pokładzie wśród pasażęrów, nawet takich co dobrze wiedzą, że to w zasadize normalna rzecz... No bo jednak nie do końca normalna.
Pisałem o tym przy okazji chwalenia się moim Honey Moon - wtedy właśnie przeżyłem go-around jako pasażęr... raz jedyny raz w życiu jak narazie i też byłem poruszomny
Różnica pomiędzy mną a pozostałymi pasażęrami była taka, że wszyscy (większość) miała reakcję taką "Oj... oj oj... no dobra dobra, jest ok, niema paniki,ale jednak coś jest nie tak jak być powinno... " i taki lekki niepokój dało się odczuć.
A ja??
WOOOOW!!!! ALE CZZAD!!!!! Idziemy na drugi krąg!!!!
... .
Ja to jednak trochę pojebany chyba jestem...
No tak czy siak ... darmowy lot widokowy nad Warszawą, drugie podejście już bez absolutnie żadnych problemów... przyziemienie delikatniutkie, mięciutkie... Idealnie.
Tak było.