Znaczy się ... bo problem jest gdzie indziej.
Plastikowe małe koło zębate, czy to atakujące i czy odbierające - bez znaczenia, nie jest bardzo złym pomysłem, jesli chodzi o
koło-zębate-pasowe.
Jest mniej trwałe niż metalowe, ale np. stockowe piniony na ogonie w Gauce... czy w protosie... No kurde - lata się na nich i dramatu nie ma.
Ale jesli chodzi o zębate pinionki współpracujące z drugimi zębatkami no to nie ma zmiłuj - ta mniejsza musi być metalowa, najlepiej nie-aluminiowa, a najnajlepiej - ceramiczna, end-of-story.
(ceramiczne - kilka lat temu szarpnąłem sie na trzy i jeszcze mi się blać ani jednej nie udało zajeździć - są nie do zdarcia).
Teraz pytanie do jakiego modelu Adam chce ten pinoin na silnik.
Jeśli do Gauki, to rzeczywiście raczej zapomnij, ale jeśli do Protosa ...?
(zgaduję, że do któregoś z tych dwóch patrząc na podpis Adama).
mwx pisze:Mieliśmy plastikowe kółko napędzające ogon w Belcie. Gówno to było straszne i darło się od pierwszego ostrzejszego manewru.
Nie tylko w tym, w T-Rexie 600 ESP też było małe kółko zębate odbierające z zębatki autorotacyjnej i też mieliło się najczęściej, częściej niż parasolki.
to była w tamtych czasach dość popularna konstrukcja, T-Rex 450 Pro też tak miał, tylko, ze T-rex 450 miał akurat ten element mocno przewymiarowany, dlatego nie słyszałem o przypadku, żeby to się akurat zerwało.
