Ja to się ciągle zastanawiam czy by nie zrobić sobie samemu zasilacza, po hamsku olewając separację obwodów, czyli coś w rodzaju:
- full bridge rectifier
- stepdown
- that's it.
No wiem, że bezpieczeństwo nie tego, ale jaka prostota i niezawodność ...
A jaka taniość!!!
A robie to ja, wyłącznie dla siebie, na własne ryzyko, no blać... Nie raz gołymi kablami pod napięciem dotykałem do żarówki, żeby sprawdzić czy działa i co - też bezpieczeństwo nie tego...
...
Ale pewnie mimo wszystko się nie odważę... Bo co innego zrobić coś sporadycznie, raz (na jakiś czas) ze szczególną ostrożnością, a co innego wdrożyć taką partyzantkę na stałe do życia.
A wszystko inne co by nie kombinował to wychodzi, że musi być drogo.
Musi być drogo i członek męski.
Nawet jakbym się uparł na po staremu transformator i za nim prostownik i tak dalej, to też będzie w członek męski drogo, bo transformator o takiej mocy będzie w członek męski drogi - droższy niż te eFuele-lele... a jeszcze ważyć będzie tyle, że członek męski no i elektrownia się będzie wkurwiać za każde jego włączanie, nie wspominając o moich niebezpiecznikach...
...
Kuźwa... i jak się człowiek nie obróci to dupeńka z tyłu...
Jedynie trzeba ukraść gdzieś